kartki z pamiętnika, Kolorowe cienie

Opowieść o Józefie Gielo

Józef Gielo niewątpliwie poetą był. I tak jak innych poetów tamtego czasu można go było spotkać na „szlaku”. Przesiadywał w „Harendzie”, w „Partumiarni”, snuł się po sklepikach z piwem, chadzał na wódkę do „Kameralnej”, bywał w SPATiF-ie, a w chwilach wolnych od tych zajęć niekiedy pisywał wiersze…

Józio przybył do Warszawy z jakiejś lubelskiej wioski i tu uczęszczał do szkoły kamieniarskiej. Uczęszczał do tej szkoły razem z Jasiem Himilsbachem i razem zamieszkiwali u zakonnic w podwarszawskich Laskach. Po ukończeniu szkoły ich drogi się trochę rozeszły. Jaś zakończył edukację i rozpoczął pracę w którymś zakładzie nagrobkowym przy Powązkach i rozważał rozpoczęcie kariery literackiej jako prozaik. Józio ruszył na studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim, a literacko skłaniał się bardziej ku poezji. Przyjaźń jednak pozostała na długie lata, tym bardziej że łączyła ich wspólna maszyna do pisania.

Read more