Category

kartki z pamiętnika

kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Majką: pożegnanie z Indonezją

Zbliża się koniec naszej indonezyjskiej wyprawy. Za parę dni odlot do domu. A tu Hanka przychodzi z informacją, że można by jeszcze obejrzeć tańczące delfiny. Dowiedziała się, że jest to piękne widowisko, które można zobaczyć po drugiej stronie wyspy, o szóstej rano. Żeby tam dotrzeć z Nusa Dua, trzeba wyjechać najpóźniej o czwartej. Niestety nasz touroperator nie chce zorganizować takiej wycieczki, bo teraz jest pora deszczowa i podróż nocą jest niebezpieczna. Ustaliłyśmy, że tylko Majka może załatwić to z kierownikiem hotelu.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Majką: Płyniemy na Lombok

Parę dni po powrocie z Jawy, Ewa (organizatorka wyprawy na Bali), po uzgodnieniach z naszym touroperatorem zaproponowała kolejną wycieczkę – wyjazd na wyspę Lombok. To wyspa oddalona od Bali o około 100 kilometrów. Z Bali na Lombok wodolotem, nocleg w hotelu i powrót również wodolotem. Koszt tej wycieczki ponad 100 $ bo same przeloty wodolotem to już prawie owe 100 dolarów. Bardzo by mi się podobała taka wycieczka, ale Majka stwierdziła, że nie będzie wydawała tyle pieniędzy. Pomyślałam, że przecież musi tu być jakiś inny sposób przemieszczania się między tymi wyspami. Przecież tubylcy zarabiający miesięcznie 40 $ nie będą pomykać tymi wodolotami. Namówiłam Majkę, żeby porozmawiała z kierownikiem hotelu.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Majką: Borabudur

Drugi dzień na Jawie to wycieczka do Borabudur odległego od Yogyakarty o 48 kilometrów.

W pobliżu miasta Magelang, na obszarze porośniętej dżunglą równiny Kedu, na skalistym wzgórzu uformowanym z wulkanicznej lawy (265 m nad poziomem morza), pomiędzy dwoma rzekami i dwoma wulkanami wznosi się Borabudur, największa na świecie buddyjska świątynia.

Żadne źródła pisane nie podają daty jej powstania, nie mówią też nic o jej budowniczych. Analiza inskrypcji umieszczonych nad płaskorzeźbami jej pierwszego poziomu wskazuje na ich pochodzenie z około roku 800.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Majką: Yogyakarta

Ewa, organizatorka naszej balijskiej wyprawy, zaproponowała nam uczestnictwo w dwudniowej wycieczce na Jawę, do Yogyakarty. Wycieczka była dość droga, ale w jej koszt wchodziły przelot z Bali na Jawę samolotem, jeden nocleg i zwiedzanie wynajętym autokarem dwóch wspaniałych zabytków – Prambanan i Borobudur znajdujących się w pobliżu miasta. Na udział w te wycieczce zdecydowała się chyba cała nasza grupa.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Majką – wyjeżdżam na Bali

Był chyba koniec września 2000. Zadzwoniłam do Janeczki, mojej wielce zaprzyjaźnionej sąsiadki, po jakąś poradę kulinarną. Wśród tej kulinarnej konwersacji Janeczka zapytała: „A może chciałabyś pojechać na Bali?”. To niespodziewane pytanie wprawdzie mnie zaskoczyło, ale bez zastanowienia odpowiedziałam: „Chciałabym”. „No to zadzwoń do Majki, podam ci jej telefon” − ciągnęła dalej Janeczka i po chwili podyktowała ten telefon. Po czym powróciłyśmy do rozpoczętej poprzednio rozmowy.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Meksyk – niektóre świąteczne obyczaje

Posadas

9 dni przed Bożym Narodzeniem to w meksykańskim obyczaju okres dziewięciu wieczornych świąt posadas obchodzonych wśród rodziny i przyjaciół. Jest on upamiętnieniem postojów w podróży z Nazaretu do Betlejem Marii i Józefa. Na tych świątecznych spotkaniach pojawia się zazwyczaj piniata – rodzaj zabawy dla dzieci i dorosłych.

Piniata to tekturowa forma (czasem gliniane naczynie) wypełniona słodyczami, niekiedy owocami, pięknie pomalowana, przyozdobiona kolorowymi bibułkami. Zawiesza się ją na sznurze, a uczestnicy zabawy starają się ją rozbić. Podchodzą kolejno, z zawiązanymi oczami próbują uderzyć w nią kijem. Nie jest to całkiem proste zadanie. Z rozbitej piniaty sypią się na ziemię ukryte w niej specjały i teraz każdy stara się czym prędzej zebrać ich jak najwięcej. Zabawie tej towarzyszy śpiewanie piosenek mające rozgrzewać zawodników.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Xochimilco, kraina pływających ogrodów

Jedną z atrakcji turystycznych miasta Meksyk jest dzielnica Xochimilco. W tym jednym z największych miast świata, wśród domów z betonu i stali, ulic pełnych ludzi i samochodów, pojawia się jakby inny, zaczarowany świat. „Wenecja Meksyku” – tak nazywają tę dzielnicę. Kraina zieleni, pływających ogrodów, kolorowych łodzi trajineras sunących po plątaninie kanałów budowanych jeszcze przez Azteków.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Tajemnicze miasto Teotihuacán

Teotihuacán – tajemnicze starożytne miasto oddalone o niecałe 50 kilometrów od miasta Meksyk. Niewiele wiemy o jego historii, nie wiemy o ludziach, którzy tu mieszkali. Skąd przybyli, dlaczego postanowili tu osiąść. Uważa się, że zostało założone około 100 r. p.n.e. i było budowane do około 250 r. n.e. W szczytowym momencie jego rozwoju, prawdopodobnie w pierwszej połowie pierwszego tysiąclecia naszej ery, było największym miastem w Ameryce prekolumbijskiej i jednym z największych miast świata. W okresie rozkwitu nie było w Kotlinie Meksykańskiej miasta, które mogłoby konkurować z Teotihuacán.

Legenda mówi, że zostało ono zbudowane przez olbrzymów, zwanych quinametin, którzy mieli żyć przed pojawieniem się ludzi i zostali zniszczeni przez wielką katastrofę.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Meksykańska przygoda – zwiedzamy stolicę

Miasto Meksyk (stolicę Meksyku) założyli w XIV wieku Aztekowie.

Aztekowie, lud koczowniczy, w XIII wieku przybyli do Doliny Meksyku i wtedy Huitzilopochtli, ich bóg-opiekun, nakazał im tu osiąść i wybudować stolicę w miejscu, które wskaże.

Huitzilopochtli (koliber z południa) bóg wojny i słońca w zenicie, uosobienie dziennego nieba, lata i południa, był najważniejszym z bogów w całym panteonie. Przedstawiano go w uzbrojeniu, w stroju przyozdobionym piórami kolibra, z ciałem pomalowanym na niebiesko i z żółtymi pasami na twarzy. Na jego cześć każdego roku obchodzono święto nazwane „podniesieniem sztandaru”. Uświetniały je ceremonialne walki, w których przegrani tracili życie, a ciała ich składano bogu w ofierze, bo ten bóg, by odbywać swoją wędrówkę po niebie i codziennie zwyciężać bóstwa gwiazd, musiał być „karmiony” ludzką krwią. Temu samemu celowi służyły prowadzone każdej wiosny „kwietne wojny”, uzgodnione, po wielkiej suszy, między kapłanami trzech żyjących w zgodzie plemion. Miały one głównie dostarczać jak największej liczby jeńców, których w prośbie o deszcz składano na ołtarzu boga.

Read more
Close