Z Trinidadu wczesnym popołudniem wyruszamy w dalszą drogę. Następnym punktem naszej podroży jest Cienfuegos, śliczne, kolorowe miasteczko we francuskim stylu, architektoniczny klejnot XIX wieku.

Cienfuegos, odległe zaledwie o 50 kilometrów od Trinidadu, stało się dla niego potężną konkurencją w handlu cukrem, przyczyniło się do jego usunięcia na drugi plan.

Cienfuegos wyrosło z niewielkiej osady założonej w 1819 roku w większości przez francuskich emigrantów. Położone na szlaku handlowym między stolicą prowincji, Santa Clara, a miastami Ameryki Południowej i Jamajką stało się wkrótce potentatem w handlu cukrem, tytoniem, owocami mango i kawą.

Miasto dzięki jego pięknej zabudowie i lokalizacji w malowniczej zatoce Karaibów nazywano Perłą Południa. Obecnie to obok Trinidadu najlepiej zachowane miasto Ameryki Łacińskiej. Jego historyczne centrum w 2005 roku zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Najciekawsza zabudowa skupia się wokół pięknego miejskiego parku Parque Jose Marti. W jego centrum Łuk Triumfalny, zbudowany na cześć zwycięstwa rewolucji, i pomnik Jose Marti, bohatera narodowego, przywódcy ruchu niepodległościowego Kuby.

Zwiedzamy piękny XIX-wieczny teatr. Spacerujemy po uliczkach starego miasta. Nasz spacer po Cienfuegos zakończył się w Palacio de Valle, pałacu zbudowanym przez najbogatszego z baronów cukrowych – Acisclo del Valle y Blanco. Powstał w latach 1913–1917 z jego zachwytu nad hiszpańską Alhambrą. Zaprojektował ją miejscowy architekt Donato Carbonell, a budowę prowadził włoski inżynier Alfredo Colli Fanconetti. Ta niezwykła budowla kosztowała fortunę. Stała się jednym z symboli Cienfuegos i Kuby.

Wchodzimy do wnętrza. W holu pojawia się Rosita, starsza dama w misternie upiętym czerwonym turbanie. Zasiada przy pianinie i wita nas koncertem.

Wędrujemy po komnatach, korytarzach, krużgankach. Oglądamy misterne balustrady, witraże, posadzki… Przepiękne widoki z tarasu na ogrody, na zatokę…

Tuż przed wieczorem dojeżdżamy do sympatycznego hotelu.

Rankiem następnego dnia opuszczamy miasto. Dziś w naszych planach niedługi przystanek w Zatoce Świń i dalej Farma Krokodyli.

Criadero de Cocodrilos de Guamá to Farma Krokodyli znajdująca się w regionie indiańskiej wioski Guamá prowadzona przez Ministerio de la Industria Pesquera. Tu w wodnych bajorach ogrodzonych siatkowym płotem zamieszkują tysiące krokodyli dwóch różnych gatunków. Krokodyl kubański Crocodylus rhombifer (endemiczny czyli zamieszkujący tylko na Kubie) i Crocodylus acutus, czyli kajman należący do wszystkich obszarów Ameryki tropikalnej.

Od 1962 roku działa tu wylęgarnia krokodyli i to dzięki tej wylęgarni udało się uratować dwa gatunki tych gadów zagrożone wyginięciem.

Farma Krokodyli w Guamá jest jedną z atrakcji turystycznych Kuby. Można tu z bliska obejrzeć duże, dorodne osobniki wylegujące się na słońcu lub z zaciekawieniem podchodzące do siatki i przyglądające się turystom.

W drewnianym pawilonie mieści się krokodylowe przedszkole z basenem dla maluchów. W sklepie z pamiątkami wyroby z krokodylej skóry i wypchane małe krokodylki. Na lancz w znajdującej się na farmie restauracji można zamówić kotlet z krokodyla. Taki właśnie lancz przewidziało dla nas nasze biuro podróży. Na szczęście jestem nie do końca wegetarianką. Mieli tu dobrego kucharza i to krokodylowe danie było nie tylko oryginalne, ale i smaczne.