Miasto Meksyk (stolicę Meksyku) założyli w XIV wieku Aztekowie.
Aztekowie, lud koczowniczy, w XIII wieku przybyli do Doliny Meksyku i wtedy Huitzilopochtli, ich bóg-opiekun, nakazał im tu osiąść i wybudować stolicę w miejscu, które wskaże.
Huitzilopochtli (koliber z południa) bóg wojny i słońca w zenicie, uosobienie dziennego nieba, lata i południa, był najważniejszym z bogów w całym panteonie. Przedstawiano go w uzbrojeniu, w stroju przyozdobionym piórami kolibra, z ciałem pomalowanym na niebiesko i z żółtymi pasami na twarzy. Na jego cześć każdego roku obchodzono święto nazwane „podniesieniem sztandaru”. Uświetniały je ceremonialne walki, w których przegrani tracili życie, a ciała ich składano bogu w ofierze, bo ten bóg, by odbywać swoją wędrówkę po niebie i codziennie zwyciężać bóstwa gwiazd, musiał być „karmiony” ludzką krwią. Temu samemu celowi służyły prowadzone każdej wiosny „kwietne wojny”, uzgodnione, po wielkiej suszy, między kapłanami trzech żyjących w zgodzie plemion. Miały one głównie dostarczać jak największej liczby jeńców, których w prośbie o deszcz składano na ołtarzu boga.
Kiedy Aztekowie po długiej wędrówce na jednej z wysepek jeziora Texcoco zobaczyli orła z wężem w szponach, który usiadł na rosnącym kaktusie, wiedzieli już, że to jest ten znak. Tu około roku 1325 wybudowali miasto i nazwali je Tenochtitlán („Miejsce Najwyższego Kapłana Tenocha”).
Powstały pałace, pływające ogrody i ogromne czworokątne centrum ceremonialne, otoczone murem o wysokości dwa i pół metra. Najważniejszym obiektem była Templo Mayor – schodkowa piramida z umieszczoną na jej szczycie świątynią. Miasto rozwijało się bardzo szybko. Jego mieszkańcy zagospodarowywali kolejne wysepki i bagna położone na rozległym jeziorze. Z lądem i innymi wyspami łączyły je trzy groble. W 1519 Tenochtitlán liczył około 100 tysięcy mieszkańców.
W roku 1521, po zaciętych walkach i długotrwałym oblężeniu, miasto podbili Hiszpanie z Hernánem Cortésem na czele. W wyniku walk, chorób i głodu większa część mieszkańców zmarła. Cortés nakazał zrównanie z ziemią Tenochtitlán. Na jego miejscu powstała nowa stolica kolonii hiszpańskiej, nazwano ją México. Jej centrum zajęli znaczniejsi konkwistadorzy, a pokonani Indianie, pełniący służebną rolę zamieszkali na peryferiach. W 1522 Meksyk otrzymał prawa miejskie i wkrótce stał się największym miastem w Nowej Hiszpanii.
Głównym stylem, w którym wznoszono domy, pałace, kościoły i zakony, był barok. Bogato zdobione fasady wykonywano z łatwej w obróbce skały wulkanicznej. Był znany jako „Miasto pałaców” i miejsce z najbardziej „przejrzystym powietrzem”.
Miasto to wybudowano na podmokłym terenie. Ciągłe powodzie wymusiły zasypanie większej części jeziora Texcoco. Miało to poważne skutki ekologiczne. Niektóre części dolin zamieniły się w półpustynie, a dzisiaj Meksyk cierpi na braki wody. Nadmierny drenaż spowodował zmniejszanie się warstwy wodonośnej i miasto Meksyk obniżyło się w ciągu ostatniego stulecia o 10 metrów.
Lata 50. i 60. XX wieku to okres prosperity gospodarki Meksyku. Odkrycie nowych złóż ropy w Zatoce Meksykańskiej dało dodatkowe środki na inwestycje. Miasto rozbudowywało się, rosła bardzo szybko liczba jego mieszkańców. Niestety w latach 80. spadły ceny ropy, co znacznie zahamowało ten rozwój. 19 września 1985 potężne trzęsienie ziemi spowodowało zniszczenia wielu budynków w stolicy i doprowadziło do śmierci siedmiu tysięcy ludzi.
Znaczna rozbudowa miasta, ogromny napływ ludności poszukującej pracy, ogromna liczba samochodów wszystko to i posadowienie miasta w kotlinie – kalderze wulkanicznej – chyba już bezpowrotnie zniszczyły „przejrzystość powietrza”. W niektóre dni, kiedy duszący smog jest mniejszy, widać górzyste brzegi tej kaldery otaczające miasto.
Nasza meksykańska przygoda: mojej bratowej Żanetty, mego brata Andrzejka, ich sześcioletniej córeczki Matyldy i moja, rozpoczęła się dziesięciodniowym pobytem na Jukatanie. Teraz już jesteśmy w domu naszych przyjaciół, Krysi i Tadeusza, i przyszedł czas na zwiedzenie miasta Meksyk.
Niestety z Jukatanu powróciłam chora. Na ostatniej wycieczce klimatyzacja w autokarze wpędziła mnie w zaziębienie. Staram się jak najszybciej wydobrzeć. Dzień cały na kanapie otulona przez Matyldę poduszkami pod troskliwą opieką Krysi prawie wydobrzałam.
Następnego już dnia wyruszamy z Tadeuszem w miasto. Jedziemy samochodem La avenida de los Insurgentes, czyli Aleją Powstańców, jedną z najdłuższych ulic. Oglądam nowoczesne budowle z betonu i ze szkła, niektóre bardzo kolorowe, inne o ciekawej konstrukcji.
Uniwersytet, najstarszy na kontynencie północnoamerykańskim, założony 22 września 1551 roku. Jest największym uniwersytetem w Ameryce Łacińskiej. Budynek biblioteki uniwersyteckiej zdobią wielkie murale zaprojektowane przez O’Gormana. Murale też zdobią inne budynki kampusu: Davida Alfaro Siqueirosa – Rektorat, Francisco Eppensa – Wydziały Stomatologii i Medycyny, i José Cháveza Morado – Audytorium Wydziału Nauki, a znajdujący się naprzeciw uniwersytetu stadion mural Diego Rivery.
Zostawiamy samochód i idziemy na plac przed katedrą. Plac udekorowany świątecznie, uliczni sprzedawcy rozłożyli na ziemi swoje towary: ozdoby choinkowe, korale, świecidełka, kolorowe tkaniny… Od dwóch chłopaków kupuję naszyjnik: zielony kamień na skórzanym rzemyku i zrobioną do kompletu z nim bransoletkę.
Wchodzimy do katedry. W jej wnętrzu wszędzie rusztowania, a pośrodku zawieszony ogromny pion. Pokazuje on kąt odchylenia od pionu całej katedry po ostatnim trzęsieniu ziemi. Trwają prace konserwatorskie nad poprawieniem ustawienia świątyni.
W powrotnej drodze widzimy na placu tańczących w obłokach białego dymu młodych mężczyzn przystrojonych w pióra. Wygląda to jakoś magicznie, niesamowicie. Widzę w grupie tańczących chłopców, od których kupiłam moją biżuterię. I kiedy wieczorem nie mogłam rozsunąć węzełków bransoletki, żeby ją zdjąć, wydało mi się, że jest zaczarowana, i bałam się, że nie zasnę. Na szczęście udało mi się od niej uwolnić.
Tego dnia odwiedzamy jeszcze Centrum Sztuki. Oglądamy obrazy Fridy Kahlo i Diego Rivery… W powrotnej drodze stoimy w korkach, a uliczni sprzedawcy, wbiegając na jezdnię, oferują nam najróżniejsze przedmioty.
W pierwszy dzień świąt jedziemy z Krysią i Tadziem do Bazyliki Santa Maria Guadalupe. Ta bazylika to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych, narodowe sanktuarium Meksyku. Bazylika mieści się na wzgórzu. W jej podziemiach rozległe garaże. Na ogromnym placu stragany, gdzie można kupić tylko różańce, medaliki i szkaplerze. Są tu trzy bazyliki, najstarsza znajduje się na szczycie wzgórza. Idzie się do niej po rozlicznych schodkach ustrojonych girlandami i ogląda ołtarzyki z Madonną ozdobione kwieciem. Najnowsza z bazylik, w której był papież Jan Paweł II, ogromna, nowoczesna z pięknym oświetleniem. Na ołtarzu oryginał obrazu Matki Bożej z Guadalupe. Przed tym obrazem przejeżdżało się ruchomym chodnikiem, żeby nie było zatoru.
W powrotnej drodze odwiedzamy jeszcze park Chapultepec, niestety zamek tego dnia jest zamknięty. A jutro Matyldy urodziny i o tym będzie w następnej opowiastce.