Była wczesna wiosna 2009. Zadzwoniła do mnie Halinka i zapytała:
– Czy chcesz pojechać na parę dni na Ukrainę?
Chciałam.

Wyjazd był zorganizowany przez księdza, opiekuna młodzieżowej drużyny piłkarskiej. Głównym celem tej wyprawy było rozegranie przez podopiecznych księdza meczu piłkarskiego z zaprzyjaźnioną drużyną młodzieżową z Odessy. Dodatkową atrakcję stanowiła część krajoznawcza – zwiedzanie Odessy, Lwowa i jeszcze paru miejscowości po drodze.

W Odessie byłam przed kilku laty, kiedy jeszcze Ukraina była republiką sowiecką. Zostało mi w pamięci smutne, zaniedbane miasto, w którym trudno było kupić cokolwiek do jedzenia. Odessa w 2009 na początku wiosny, 18 lat, odkąd Ukraina stała się samodzielnym państwem, urzekła mnie swoją urodą. To jakby było zupełnie inne miasto, powstałe z popiołów jak Feniks. Piękne, czyste ulice, odnowione zabytkowe kamienice, wspaniały bulwar nadmorski, kawiarenki, sklepy, spokojni, pogodni ludzie, eleganckie dziewczyny, radośnie bawiące się dzieci…

Teraz, w obliczu tego straszliwego, bezsensownego napadu Putina na Ukrainę, przypomniałam sobie dokładnie tę przepiękną Odessę i załączam moje foto-notatki z nadzieją, że nie będą to tylko zdjęcia archiwalne (tak jak moje zdjęcia z kiedyś pięknego Aleppo).