Drugi dzień na Jawie to wycieczka do Borabudur odległego od Yogyakarty o 48 kilometrów.
W pobliżu miasta Magelang, na obszarze porośniętej dżunglą równiny Kedu, na skalistym wzgórzu uformowanym z wulkanicznej lawy (265 m nad poziomem morza), pomiędzy dwoma rzekami i dwoma wulkanami wznosi się Borabudur, największa na świecie buddyjska świątynia.
Żadne źródła pisane nie podają daty jej powstania, nie mówią też nic o jej budowniczych. Analiza inskrypcji umieszczonych nad płaskorzeźbami jej pierwszego poziomu wskazuje na ich pochodzenie z około roku 800.
Świątynia w kształcie piramidy ma tarasową budowę. Nie ma tu żadnych pomieszczeń wewnętrznych, już w założeniu była miejscem pielgrzymek.
Świątynia ma dziewięć tarasów, pięć kwadratowych i trzy okrągłe. Na pięciu dolnych, czworokątnych, umieszczono ponad 2000 kamiennych reliefów przedstawiających sceny z życia Buddy i poprzednich jego wcieleń oraz ponad 300 posągów Buddy. Przemieszczając się po tych kwadratowych tarasach zgodnie z ruchem wskazówek zegara i oglądając kolejne reliefy, ma się wrażenie, jakby się czytało książkę i odwracało kolejne jej karty.
Na trzech górnych, kolistych tarasach znajdują się 72 stupy* o średnicy 2,5 metra, a w każdej z nich umieszczono posąg Buddy. Każda z nich symbolizuje jeden z 72 aspektów Buddy, takich jak mądrość, współczucie, cierpliwość… Te okrągłe tarasy są dla pielgrzymów miejscem medytacji.
Całość budowli wieńczy stupa znacznie większa od innych (średnica 9,9 m), znajdująca się na najwyższym tarasie. Jest ona pusta, symbolizuje osiągnięcie nirwany, czyli stanu wyzwolenia od cierpienia i wszelkich uwarunkowań, ostateczny cel buddyzmu.
Przybywający tu pielgrzym ma do pokonania trasę prawie sześciokilometrową, przemierzając zgodnie ze wskazówkami zegara odsłoniętymi korytarzami każdą z platform. Wspinając się po wąskich kamiennych schodach na coraz wyższe platformy, by dojść do tej największej stupy, najważniejszej. Pielgrzym pokonujący tę trasę symbolicznie wznosi się spiralą od codzienności do oświecenia, wyzwolenia z cierpienia, do osiągnięcia stanu nirwany, absolutnej nicości.
Tę wspaniałą i niezwykłą świątynię budowano kilkadziesiąt lat, ale w XI wieku zaczęła tracić znaczenie w wyniku ekspansji islamu. Porzucona wśród dżungli, zasypana popiołami wulkanu, pokryta bujną roślinnością, pozostała w ukryciu przez wieki.
W okresie brytyjskiego panowania na Jawie (1811–1816) w 1814 roku jeden z brytyjskich oficerów odnalazł ukrytą świątynię. Stamford Raffles, ówczesny gubernator wyspy, rozpoczął prace konserwatorskie. W 1817 roku opublikował raport o odkryciu Borabudur. Wzbudziło to zainteresowanie europejskich uczonych i podróżników.
W kolejnych latach Borabudur stał się przedmiotem wielu badań i eksploracji, ale także rabunku i zniszczenia. Niektóre posągi Buddy i elementy płaskorzeźb zostały uszkodzone, skradzione lub sprzedane do muzeów i kolekcji prywatnych. Wiele posągów Buddy utraciło głowy…
W latach 1973–1983 rząd niepodległej Indonezji przy wsparciu UNESCO i współpracy z licznymi krajami i organizacjami dokonał wielkiego dzieła – odbudowy Borabudur i przywrócenie mu dawnej świetności.
W 1991 roku Borabudur został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako wyjątkowe świadectwo kultury buddyjskiej w południowo-wschodniej Azji.
x x x
Ta nasza wycieczka na Jawę nie znajdowała się w planie wyprawy przedstawionym nam w Warszawie przed wyjazdem. Propozycja wyjazdu padła już w czasie pobytu na Bali. Borabudur zwiedzałyśmy bez przewodnika, z niewielką wiedzą o jego historii. Dla mnie to było może takie odkrycie jak dla tego angielskiego oficera.
Myślę, że ten wyjazd w porze deszczowej był świetną sprawą. Nie było wprawdzie słońca, ale też na szczęście nie padał deszcz. Nie było zbyt gorąco i bez większego zmęczenia można było podążać drogą buddyjskiego pielgrzyma.
Wtedy, przed dwudziestu paru laty, nie przyjeżdżały tu tłumy turystów. Na bazarze rozpościerającym się u stóp wzgórza, na którego szczycie stała świątynia, było bardzo niewielu kupujących. Sprzedawcy starali się wszelkimi sposobami zachęcić przynajmniej do oglądania oferowanych towarów.
Nieopatrznie przyglądałam się o chwilę za długo jednemu z przeogromnych wachlarzy, tak wielkiemu, że mógłby mi służyć jako parawan. Sprzedawca w mig zauważył moje zainteresowanie tym wielce oryginalnym wyrobem, wędrował za mną przez pół bazaru, aż do autokaru, którym odjeżdżaliśmy z powrotem.
Po powrocie do Yogyakarty, przed odlotem na Bali, przewidziany był czas na jakiś posiłek. Majka uznała, że skoro odlatujemy już wkrótce, trzeba wykorzystać każdą chwilę i lepiej żebyśmy poszły obejrzeć tutejszy bazar. Uzgodniłyśmy z Ewą, że za godzinę spotkamy się w określonym miejscu przy autokarze, który nas odwiezie na lotnisko.
Bazar ten był inny niż wszystkie dotąd przeze mnie widziane. Zwykle bazary są parterowe, a ten miał chyba trzy piętra. Na placu wokół budynku sprzedawano warzywa i owoce, na piętrach najrozmaitszego rodzaju wyroby przemysłowe i rzemieślnicze. Budowla ta to były właściwie betonowe słupy podpierające stropy kolejnych kondygnacji i betonowe schody bez poręczy. Nie było żadnych ścian działowych ani zewnętrznych. Nie było też żadnego sztucznego oświetlenia. Oglądałyśmy prezentowane towary w leciutkim półmroku.
Na szczęście stoisko z tkaninami znajdowało się w lepiej oświetlonej części i udało mi się wypatrzyć intensywnie różową tkaninę w geometryczne szlaczki naszywaną maleńkimi koralikami. Długo czekała na jakieś praktyczne zastosowanie, ale teraz w moim pruszkowskim mieszkaniu zawisła w charakterze zasłony.
* Stupa to najprostszy typ budowli sakralnej. Buddyjska stupa symbolizuje oświecony stan Buddy. Stupy mają zwykle kształt kopuły lub dzwonu – ta forma architektoniczna jest niezwykle odporna na trzęsienia ziemi. Stupy są dla buddystów miejscami kultu i medytacji.