Puszkar – to niewielkie miasteczko w stanie Radżastan. Prastary ośrodek kultu boga-stworzyciela Brahmy nad jeziorem na skraju pustyni Thar.

Dla wyznawców hinduizmu jest to miasto święte. Miasto związane z kultem boga Brahmy. Bóg Brahma określany jako „Najwyższa Istota” lub „Kosmiczny Twórca”, ten, który stworzył wszechświat z siebie samego, źródło wszelkiego życia i istnienia. Jest dla hinduistów jednym z najważniejszych bóstw.

W Puszkar znajduje się główna, najbardziej znana, jedna z niewielu w Indiach, a też i na świecie, świątynia poświęcona bogu Brahmie. Jest tu też znajdujące się w pobliżu świątyni święte jezioro Puszkar, jedno z najświętszych w Indiach. Jak głosi legenda, stworzone też przez boga Brahmę.

Podczas bitwy między Brahmą a demonem Vajra Nabh, odbywającej się w miejscu, w którym dziś znajduje się Puszkar, Brahma użył jako broni kwiatu lotosu. Trzy płatki z tego kwiatu spadły na ziemię i w miejscach tych powstały trzy jeziora, a święte jezioro Puszkar jest jednym z nich. Jezioro jest uważane za cudowne i uzdrawiające, a zanurzenie się w jego świętych wodach daje oczyszczenie z grzechów.

Zjeżdżają więc do Puszkar pielgrzymi z Indii i z całego świata. Zjeżdżają też turyści.

Puszkar oddalony jest od Dżajpuru o około 140 km. Wyruszamy tuż po śniadaniu. Przez okna naszego busa oglądam malownicze krajobrazy Radżastanu.

Idziemy do świątyni. Świątynia zbudowana z marmuru i kamiennych bloków. Jej charakterystyczną cechą jest, widoczna już z daleka, wieża śikhara, pomalowana na czerwono, wzniesiona nad głównym sanktuarium. Obecna budowla pochodzi z XIV wieku, ale początki świątyni budowanej w tym miejscu sięgają przypuszczalnie VI wieku p.n.e. Kapłanami tu są wyłącznie asceci (sannjasini).

Sannjasini to osoby, które całkowicie porzuciły potrzebę posiadania dóbr materialnych i więzi emocjonalnych. Żyją, by doskonalić swoje zrozumienie świata duchowego. Sannjasin nie martwi się ubraniem, jakie nosi, ani tym, co jutro będzie jadł. Skupia się jedynie na zrozumieniu wewnętrznego Ja. Często nosi ubrania w kolorze pomarańczowym lub żółtawym i prowadzi koczowniczy tryb życia.

Wspinamy się po wysokich białych stromych schodach. Wewnątrz niebieskie kolumny, posąg Brahmy siedzącego na kwiecie lotosu, otoczony posagami innych bóstw, a wśród nich jego drugiej żony Gajatri. Przybyli tu pątnicy śpiewają mantry, modlą się.

Przed wejściem do świątyni kupiłam bukiecik nagietków. Kwiaty te są popularne w hinduistycznych rytuałach, są symbolem słońca, twórczości… Zgodnie z istniejącym tu rytuałem jeden kwiat zostawiam w świątyni. Resztę potem wrzucę do świętego jeziora.

Uliczką pełną straganów, siedzących na ziemi przekupek i plączących się chudych krów idziemy z Majką do świętego jeziora. Jezioro otoczone jest licznymi świątyniami i ponad pięćdziesięciu ghatami. W języku hindi ghāt to schody prowadzące do rzeki. Zbliżamy się do tych schodów.

Tu trzeba zdjąć obuwie. Siadamy na schodach, przyglądamy się ludziom kąpiącym w jeziorze, słuchamy modłów głośno wymawianych przez bramina, częściowo po hindusku, częściowo po angielsku. Te jego słowa należy głośno powtarzać. To miejsce ma jakąś specjalną atmosferę. Ten nastrój świętości udziela się chyba wszystkim przebywającym tu nawet przypadkiem. Po kilku długich chwilach wstajemy. Podchodzę do brzegu jeziora, wrzucam kwiaty i wracamy uliczką w stronę naszego busa.

Po drodze oglądamy, przysłonięte trochę dziurawym daszkiem chroniącym przed słońcem, miejsce wypoczynku krów. Spotykamy przemieszczających się powolnym krokiem sannjasinów. Zaglądamy do niewielkich sklepików. W jednym kupuję bawełnianą torbę na ramię i spódnicę uszytą z dwóch warstw jedwabiu o różnej kolorystyce i wzorze. Można ją nosić na dwie strony. Bardzo mi się podobała, ale niestety była krótkotrwała.

To niezwykłe, święte miasteczko zauroczyło mnie swoją atmosferą. Szkoda, że byłyśmy tu tak krótko i że nie była to jesień. W listopadzie w Puszkar odbywają się, trwające przez tydzień, największe w Indiach targi wielbłądów. Targi te są połączeniem targu bydła i festiwalu kulturalnego, gdzie oprócz handlu wielbłądami, końmi i innymi zwierzętami odbywają się różnorodne wydarzenia kulturalne i ceremonie religijne.

Opowieść uzupełniam galerią fotek naprędce robionych. Brakuje w niej zdjęć znad świętego jeziora, ale jakoś tam nie potrafiłam wyciągnąć aparatu. Pisząc tę opowieść, wspomagałam się informacjami uzyskiwanymi od Copilota, którego też trzeba pilnować, bo nie jest nazbyt dokładny.