9 lipca był przedostatnim dniem naszego pobytu na Wyspach Sołowieckich. Pierwszy dzień bez deszczu i nawet zaświeciło słońce, zaczęło się robić ciepło. W zachwycie nad piękną pogodą przy śniadaniu powstał pomysł wyruszenia na Muksałmę. Wielka Muksałma i Mała Muksałma to dwie wysepki położone w pobliżu Wielkiej Sołowieckiej. Wielką Muksałmę łączy z Sołowiecką grobla wybudowana przez mnichów z Sołowieckiego Monastyru w latach 1865−1871. Na Muksołmie mnisi hodowali krowy.

Około dziesiątej wyruszyłyśmy w drogę: Renia, Anka, Ania, Irenka i ja. Przed nami trasa około siedmiu kilometrów.

Idziemy przez wieś, na końcu wsi pojawiają się nowe drewniane domy i nowo wybudowana cerkiewka. To wszystko z myślą o turystach. Wchodzimy w piękny las, droga staje się coraz bardziej błotnista, coraz większe kałuże i coraz więcej komarów.

Anka i Irenka rezygnują z dalszej wycieczki, zawracają. Idziemy dalej już tylko we trzy, przytrzymując się gałęzi przydrożnych krzewów. Miejscami trzeba przechodzić po rzuconych w błoto żerdziach. Niestety moje, wydawałoby się wspaniałe, Reeboki okazują się zbyt śliskie, zdecydowanie nieprzystosowane do sołowieckich dróg. Wpadam jedną nogą po kostkę w grzęzawisko. Próbuję iść boso. Teraz droga pnie się pod górę między pięknymi jeziorami, jest jakby lepiej, ale za chwilę znowu wielkie kałuże, a do grobli jeszcze z pięć kilometrów. Po kolejnych dwóch upadkach zdecydowałam się zawrócić. Nie miałam wielkich szans na przebycie w całości dalszych pięciu kilometrów. Renia i Ania mają buty na solidnym traktorze i też z trudem pokonują trasę. Renia obiecuje, że zrobi dla mnie staranną dokumentację.

Na moje szczęście w momencie podjęcia przeze mnie decyzji o powrocie na drodze pojawiła się stara kobieta z dziewczynką.  Obie w ogromnych gumiakach. Dziewczynka owinięta w moskitierę. Właśnie szły do wsi. Dołączyłam do nich. Dziewczynka imieniem Jula zdała do szóstej klasy i przyjechała tu z Archangielska do babci na wakacje.

Idziemy teraz razem, ja znów zaliczam kolejne dwa upadki. Kobieta wyłamuje dla mnie wielki kij i dalej, wspierając się kijem i przytrzymując gałęzi, udaje mi się dobrnąć do wsi bezupadkowo. Niedaleko wsi rozstajemy się. One idą na grzyby. Jula wręcza mi maleńki bukiecik nazbieranych po drodze kwiatków. Mijam lotnisko i napotykam grupę młodych ludzi. Przyjechali tu na praktyki i właśnie idą remontować zrujnowany dom stojący niedaleko lotniska. Będą w tym domu zamieszkiwać mnisi.

Po powrocie do wsi dowiedziałam się, że na Muksałmę można było za 200 rubli dopłynąć łodzią. No, niestety, dowiedziałam się o tym za późno.

* * *

10 lipca wczesnym popołudniem odpłyniemy promem do Kiemu. W godzinach porannych z Renią i Anią poszłyśmy jeszcze zwiedzić ogród botaniczny. Ten niegdyś wspaniały ogród pracowicie pielęgnowali mnisi i w tej niegościnnej północnej kranie udało się im wyhodować piękne kwiaty, krzewy, cytrusowe drzewka. Sowieckie rządy mocno ten ogród zdewastowały, tak jak zdewastowały w sposób okrutny cały mnisi dorobek: cerkwie monastyru, wspaniałą bibliotekę, kolekcje starorosyjskiej sztuki, dawnej broni, bezcenne zbiory archiwalne… Teraz ogród powoli odżywał.

Około drugiej przypłynął prom. W porcie już oczekiwał tłumek turystów. Z trudem się zaokrętowujemy, zajmujemy wolne miejsca na stertach bagaży.

Prom majestatycznie odpływa. Powoli oddalają się Sołowki. Znikają wieże monastyru.

I już po czterech godzinach jesteśmy na dworcu w Kiemie, wsiadamy do pociągu do Petersburga.

Na dworcu w Kiemie

* * *

Znalazłam w jednym z moich notatników krótką notatkę z odwiedzonej przez nas ekspozycji „Historia sołowieckich obozów specjalnego przeznaczenia” znajdującej się w niewielkim pawilonie na dziedzińcach monastyru. Ściany pawilonu i rozstawione we wnętrzu stelaże szczelnie pokrywały fotografie. Rozwieszone tu zdjęcia łagierników to galeria postaci i trochę ujęć sytuacyjnych. Najbardziej ponure wrażenie robią podpisy do tych zdjęć, a w nich suche, zwięzłe informacje o losach ludzi na fotografiach. 

W pawilonie było dużo turystów, przewodniczka mówiła pośpiesznie, starając się możliwie szybko pozbyć się oprowadzanej grupy. Mówiła o ludziach, którzy zostali tu na zawsze; o tych, którym udało się za życia opuścić to miejsce; o ludziach nauki, kultury, o pisarzach, naukowcach, artystach; o teatrze, w którym występowały gwiazdy rosyjskich scen przebywające tu niezupełnie z własnej woli. Teatr sołowiecki pełnił funkcję rozrywkową dla zarządców łagru, odnosił też sukcesy na występach wyjazdowych do innych tego rodzaju placówek.

Nie mam zdjęć z tej ekspozycji. Robienie zdjęć było zakazane. Nie było też w kiosku z pamiątkami żadnych materiałów informacyjnych.

Ciekawe informacje o rosyjskich gułagach można znaleźć w internecie na stronie:

http://gulag.info.pl/tomasz-kizny/

http://gulag.info.pl/miejsca-solowki/

http://gulag.info.pl/miejsca-teatr-w-gulagu/