Witam na moim blogu!

Krystyna Bukowczyk – dla przyjaciół Kuba. Ten mój blog jest przedsięwzięciem trochę historycznym. To rodzaj pamiętnika. Znajdziesz w nim opowieści o czasach które minęły, wspominam ludzi których już nie ma, o wielkich wydarzeniach, które  przemknęły obok mnie, o chwilach dobrych w czasach złych, o Warszawie z bliskich i dawnych już lat,  ilustrowane archiwalnymi zdjęciami… a też foto-notatki z moich różnych podróży...

 

GALERIA Bukowczyka

obejrzyj GALERIĘ
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Podróże z Michaliną – Paryż

Był smutny, szary dzień kończącego się już listopada. Przeglądałam niechętnie jakieś dokumenty. Na biurku zadzwonił telefon. To Michalina. Dzwoniła z zapytaniem czy chciałabym pojechać na pięć dni do Paryże. Właśnie znalazła niedrogą wycieczkę, ale trzeba się szybko zapisać, bo już zamykają listę chętnych. To wycieczka autokarowa, więc liczba miejsc jest ograniczona.

Do Paryża! Dzień zrobił się jakiś jaśniejszy. Paryż to od dawna moje marzenie. Jeździłam już trochę po Europie, ale nigdy nie byłam we Francji. Oczywiście, że jadę, tym bardziej, że lubię podróżować z Michaliną. Teraz trzeba tylko wpłacić pieniądze organizatorom, dostarczyć im paszport, żeby załatwili wizę i wymienić trochę złotówek na franki lub dolary potrzebne na bilety wstępu i paryskie zakupy.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Wilno w przededniu wolności Litwy

Imieniny Michała – 29 października. Pomyślałam o moim dziadku. Dziadek Michał, mąż Babci Weroniki, to jedyny najbliższy członek naszej rodziny, który pozostał na zawsze w Wilnie. Pozostał na Rossie, tym pięknym wileńskim cmentarzu. Spoczywa w nieistniejącej już mogile. Dziadek zmarł parę miesięcy przed wybuchem wojny. Pamiętam duży drewniany krzyż na dziadkowym grobie i babcię pochyloną przy mogile w dniu wyjazdu naszej rodziny do Polski wagonem towarowym …

Przypomniałam sobie mój pierwszy zagraniczny wyjazd służbowy. Dom Handlowy Nauki (DHN), w którym byłam kierowniczką Działu Reklamy, miał uczestniczyć w pierwszej Wystawie Nauki Polskiej w Wilnie i to ja miałam się udać do Wilna z ekipą DHN-u.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Powrót z wspaniałych, pracowitych niemieckich wakacji

Do Niemiec na maliny – opowieść czwarta i ostatnia

Romantyzm jazdy małym fiatem

Kiedy już poprzedni wpis do bloga został zawieszony i rozesłałam wieści o jego istnieniu, odnalazłam jeszcze jedną fotografię zrobioną w Varrelbuschu. Niesamowite rzeźby stojące w ogrodzie przed domem Leona. To „Ludzie z Żelaza” Zbigniewa Frączkiewicza. Przyjechały tu z Polski, by uświetnić któryś z wernisaży w galerii Leona. Przyjechały chyba ze Szklarskiej Poręby jakimś dużym dostawczym samochodem, dość dawno przed naszym tu przybyciem. Teraz tym zdjęciem mogłam uświetnić ostatnią już opowieść o mojej i Basi niemieckiej przygodzie.

Read more
kartki z pamiętnika

Pożegnanie z malinami i zmywakiem

Do Niemiec na maliny – opowieść trzecia

Życie w Varrelbuschu płynęło spokojnie. Co dni parę odwiedzała nas Berbel, nasza sąsiadka i przyjaciółka. Dowiadywała się, czy nam czego nie potrzeba. Czasem chodziłam z nią i jej dwiema rudymi jamniczkami na spacery. Wędrowałyśmy przez pola, przez kartofliska. Na kartofliskach Berbel przyglądała się uważnie roślinom, po czym ogłaszała z lekceważeniem: „To na chipsy”. W końcu odnajdywała pólko kartofla bardziej luksusowego. Wyrywała parę krzaczków, bulwy wrzucała do zabranej torebki, którą po powrocie ze spaceru otrzymywałam w darze. Cóż, gdyby ją właściciel kartofla złapał na tym przestępczym procederze wyrwania trzech krzaków, to nic by się nie stało. Jednak gdybym to ja dopuściła się takiej przewiny, groziłaby mi deportacja.

Read more
kartki z pamiętnika, notatki z podróży

Rozpoczynamy zarabianie zagranicznych pieniędzy

Do Niemiec na maliny – opowieść druga

Zamieszkałyśmy z Basią w dużym pustym domu. Jego właściciel Leo aktualnie przebywał w sanatorium. Ten dwukondygnacyjny budynek dawniej był szkołą. Leo kupił go przed laty i zamieszkał z żoną i dwiema córkami. Tu też znalazła się prowadzona przez niego galeria, w której przygotowywał wystawy polskich artystów. Na wernisaże przyjeżdżali zapraszani marszandzi z całych Niemiec. Organizował też Leo rzeźbiarskie plenery. Uczestnicy plenerów zamieszkiwali w pokoikach na pięterku, a nasza sąsiadka Berbel zajmowała się sprzątaniem tego minihoteliku, pomagała przy organizowaniu posiłków. I to od tych rzeźbiarzy nauczyła się mówić po polsku. Stąd jej polski był ukwiecony niekiedy zbyt mocnymi słowami.

Read more
kartki z pamiętnika

Do Niemiec na maliny – opowieść pierwsza

Była wczesna wiosna roku 90. Przybyłam na herbatkę do mojej przyjaciółki, Basi Kalwejtowej, i już od progu oznajmiłam, że przyjechałam nowym samochodem. Basia, jak tylko usłyszała o samochodzie, wystąpiła ze wspaniałą propozycją: To może byśmy pojechały do Niemiec zbierać maliny? I dodała, że ona wszystko załatwi. W Varrelbusch, wiosce w okolicach Cloppenburga, mieszkał Leo Klosa, przyjaciel Maciusia Kalwejta, nieżyjącego już męża Basi. Maciuś i Leo studiowali razem malarstwo w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Leo tuż po studiach wyruszył na jakąś wycieczkę zagraniczną, z której już do Polski nie wrócił. Pozostał w Niemczech, w RFN-ie. A że był Ślązakiem, bez trudu otrzymał azyl. Tam się ożenił, urodziły mu się dwie córki. Uczył rysunku w szkole, otworzył też galerię, w której prezentował prace polskich grafików. Teraz mieszkał sam w tym Varrelbuschu w dużym domu. Żona przeniosła się do Berlina, dorosłe już córki gdzieś też się przeprowadziły, a więc miałybyśmy gdzie mieszkać. No i Basia zadzwoni do Leona, żeby z góry załatwił nam pracę na jakiejś malinowej plantacji.

Read more
Zalew Slapski
notatki z podróży

Wczasy zagraniczne

Był rok 1976, a może 1978, koniec czerwca. Popołudniową godziną powrócił Miecio z redakcji i tak jakoś od niechcenia powiedział:

– A dziś z RSW (Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa-Książka-Ruch”) przysłali informację o wczasach w Czechosłowacji. Są trzy miejsca na Warszawę. Ciekawe, dla kogo to?

– No to napiszmy podanie – zaproponowałam radośnie.

Read more
kartki z pamiętnika, Kolorowe cienie

Tadeusz Koper – spotkanie z artystą

Jedną z atrakcji toskańskich wakacji w domu Andrzeja i Hani Szymkiewiczów, o których pisałam w poprzednim odcinku mojego bloga, była wizyta w domu Tadeusza Kopera.

Tadeusz Koper, wspaniały polski rzeźbiarz, mieszkał w pobliżu Carrary w niewielkim domu otoczonym oliwkowym gajem. Mieszkał samotnie, zatopiony w niemal nieustannej pracy. Jedynie Włoszka zamieszkująca w pobliżu, o której mówił bez zachwytu, przynosiła mu obiady (gdy byliśmy, właśnie dostarczyła spaghetti).

Read more
notatki z podróży

Lato w Toskanii

Nadchodziło lato i zaczęłam się zastanawiać, gdzie pojechać na urlop. Aż tu przyszedł niespodziewanie list z zagranicy. To Hania Szymkiewicz, moja przyjaciółka, pisała, że Andrzej kupił dom na wsi w Italii, w Toskanii, niedaleko Carrary. Dom niedawno wyremontował i właśnie przenieśli się z Monachium do nowego domu. Dom jest niewielki, ale z ogrodem i z wybudowaną przez Andrzeja altaną, gdzie można jadać kolacje. Okolice są piękne i niedaleko do morza, więc mogłabym do nich przyjechać na wakacje razem z Kasią, jej bratanicą.

Read more
notatki z podróży

Wycieczka na Muksałmę i pożegnanie Sołowek

9 lipca był przedostatnim dniem naszego pobytu na Wyspach Sołowieckich. Pierwszy dzień bez deszczu i nawet zaświeciło słońce, zaczęło się robić ciepło. W zachwycie nad piękną pogodą przy śniadaniu powstał pomysł wyruszenia na Muksałmę. Wielka Muksałma i Mała Muksałma to dwie wysepki położone w pobliżu Wielkiej Sołowieckiej. Wielką Muksałmę łączy z Sołowiecką grobla wybudowana przez mnichów z Sołowieckiego Monastyru w latach 1865−1871. Na Muksołmie mnisi hodowali krowy.

Read more
Close